poniedziałek, 19 września 2016

Kuracja izotretynoiną - zło czy ratunek dla skóry ?

Hej wszystkim :)

Dzisiejszy post będzie oparty na moich doświadczeniach , leczeniu i efektach kuracji lekiem powrzechnie zwanym Izotek.

Na pewno każdy z was słyszał o tym wynalazku, a co za tym idzie licznych skutkach ubocznych, jakie towarzysza przy stosowaniu tego leku. Sama zastanawiałam się czy podjąć się leczenia , ponieważ gdy przeczytałam listę tych skutków i dolegliwości jakie mogą się pojawić trochę zmiękły mi nogi. Dzisiaj jestem już po leczeniu, cała i zdrowa i postaram się rozwiać wasze wątpliwości, obalić pewne mity i udowodnić , że na prawdę WARTO, jeśli macie duże, ale to naprawdę duże kłopoty z cerą.

Czym jest Izotek i co warto o nim wiedzieć?

Jest to lek, którego celem jest całkowite zwalczenie trądziku. Izotek pochodzi od Izotretynoiny, czyli pochodnej witaminy A (retinoid) Działa ona na zasadzie złuszczania naskórka. Jest dostępna w dwóch dawkach - 10 i 20 mg . Co jest ważne, jest to OSTATNI ratunek na zaawansowany trądzik.
Kiedy nie pomogą już antybiotyki, maści miejscowe, odpowiednio dobrane kosmetyki i zdrowa dieta, wtedy to znak, że nasz naskórek po prostu nie złuszcza się prawidłowo i nie jest to skutkiem złej diety, problemów hormonalnych czy nieodpowiedniej higieny skóry. Wtedy lekarz może przepisać Izotek. Co jest bardzo ważne przy zażywaniu tej substancji ? Fakt, iż jest teratogenny- uszkadza płód, niedozwolone jest jego stosowanie w ciąży, dlatego kobiety powinny szczególnie uważać.

Dlaczego zdecydowałam się na kurację ?

Z trądzikiem zmagałam się naprawdę bardzo długo- od początku liceum , kiedy miałam około 17 lat do niedawna- 22 lata.
Próbowałam naprawdę wszystkiego- począwszy od wizyt u dermatologa (niejednego), który przepisywał mi w kółko te same maści o innej nazwie, lecz oparte dokładnie na tym samym związku- nadtlenku benzoilu, który owszem zwalcza trądzik, ale raczej w lekkim stopniu nasilenia.
Oczywiście próbowałam zmieniać dietę, sprawdzać co mnie uczula- nic z tego.
Dbałam o higienę cery niebywale dokładnie- prasowałam ręczniki ( chociaż takie nawyki zostały mi do teraz i jest to jedyny pozytyw mojej długiej męki z trądzikiem) , twarz po myciu zawsze osuszałam ręcznikiem papierowym,  żeby nie rozprzestrzeniały się bakterie.
Oczywiście przetestowałam mnóstwo dermokosmetyków, potem przerzuciłam się na kosmetyki naturalne, hydrolaty, olejki, analizowałam składy , cuda wianki i nic...i trądzik zawsze wracał.

Uwierzcie, że dla kobiety to naprawdę jest okropne uczucie, kiedy wszystkie przyjaciółki, i znajome wokół mają piękne nieskazitelne buzie, a ja jedna koszmar. Dlatego wzięłam sprawy w swoje ręce :)

Przefiltrowałam pół internetu w poszukiwaniu dobrego dermatologa, który w końcu mi pomoże - i znalazłam. Leczyłam się w Krakowie, pan doktor oglądnął moją twarz bardzo dokładnie i zaproponował zażywanie retinoidów. Trochę się bałam, ale stwierdziłam, że musi się dać coś z tym zrobić i byłam pełna nadziei, że się uda.

Leczenie rozpoczęłam dokładnie w listopadzie 2015 roku. Moja cera była naprawdę w złym stanie.
Nie mam dokładnych zdjęć sprzed leczenia, z prostej przyczyny - naprawdę się tego wstydziłam i nie wpadłam na pomysł, żeby zrobić sobie wyraźne zdjęcie, ale za to pokażę wam efekty po :)
Zażywałam 20 mg izoteku dziennie , kuracja miała trwać równy rok, ale skończyłam brać go w sierpniu. Po zakończeniu stosowania izotretynoiny, lek wchłania się jeszcze przez jakiś czas do krwi, czego efektem jest poprawienie się cery jeszcze po zakończeniu leczenia.

Jak znosiłam całe leczenie?

I tu was zdziwię bo bardzo dobrze.
Do głównych skutków ubocznych stosowania izoteku należą :

  • nadmierne łuszczenie się naskórka
  • przesuszona skóra
  • przesuszenie błon śluzowych
  • złe samopoczucie
Do mniej popularnych należą wymioty, zawroty głowy, zmiany w cyklu menstruacyjnym u kobiet, a jeszcze mniej występujących - stany depresyjne ( ale to moim zdaniem wyssane z palca )

Ja z powyższych skutków ubocznych odczułam jedynie suchą skórę na twarzy i rękach, oraz przesuszenie oczu ale i temu można było zaradzić :)

Po pierwszym miesiącu zażywania retinoidów faktycznie skóra stała się bardziej sucha, ale nieznacząco. Stosowałam delikatne kremy nawilżające - lekkie na dzień i z bogatą konsystencją na noc oraz delikatne maseczki nawilżające. Do mycia używałam płynów bez SLS-u , raczej na bazie betainy i delikatnych detergentów , aby nie przesuszyć skóry jeszcze bardziej.
Co bardzo ważne w pielęgnacji : NAWADNIANIE I TONIZOWANIE.

Picie dużej ilości wody naprawdę bardzo pomaga, ja piję ponad 2l dziennie i prawdopodobnie dlatego nie odczuwałam tak uciążliwego przesuszenia, 

Mogłoby się wydawać, że tonik jest zbędny podczas takiej kuracji i dodatkowo ściąga skórę, tymczasem nic bardziej mylnego - tonik przywraca odpowiednie pH, dzięki czemu skóra ma odpowiednią równowagę i lepiej wchłania substancje czynne zawarte w kremach.

Kiedy zobaczyłam pierwsze efekty?

Codziennie się ich dopatrywałam, ale tak naprawdę pierwsze efekty widziałam po 2 miesiącach- niestety trzeba być cierpliwym. Naprawdę ładną skórę miałam po 6 miesiącach. Kurację skończyłam wcześniej, ponieważ mój lekarz stwierdził, że nie ma sensu dłużej w siebie pakować niepotrzebnie tego leku, kiedy skóra jest już w bardzo dobrej kondycji. Ogólnie moje leczenie trwało dokładnie 9 miesięcy.

Jakie konkretnie preparaty do pielęgnacji stosowałam podczas leczenia?

  • kremy nawilżające - na noc Cetaphil PS( mimo, że również nadaje się na dzien, ze względu na szybkie wchłanianie ), na dzień La roche posay - hydreane legere, z czasem musiałam zmienić kosmetyki, gdyż skóra się przyzwyczaiła , ale na pewno wrócę do cetaphilu, to jest mój najlepszy krem jaki miałam :) , następnie stosowałam krem na dzien pharmaceris A , a na noc Yves Rocher hydra vegetal
  • Tonik evree różany na zmianę z pharmaceris A
  • Maseczka zielona Dermika
  • Do oczyszczania - Cetaphil emulsja do mycia oraz płyn micelarny Garnier do skóry wrażliwej
Podsumowując:

Pomimo licznych stwierdzeń chodzących po internecie, że izotek to samo zły i można nim wyniszczyć organizm ja zdecydowałabym się podjąć kurację jeszcze raz. 
Te wszystkie mity wzięły się stąd, że dawniej izotretynoinę przepisywano na krótki okres czasu w dużych dawkach - wtedy skutki efekty były naprawdę nasilone , ja całość przeszłam łągodnie, dlatego, że mój pan doktor przepisał mi niewielką dawkę i rozciągnął to dłużej w czasie. Dodatkowo 
odpowiednie nawilżenie i nawodnienie też gra tutaj dużą rolę. Ponadto każdy organizm reaguje inaczej, niektórzy mogli mieć dużo bardziej przesuszoną skórę, i wiele innych przykrych skutków ubocznych . Jednak ja z czystym sercem mogę polecić leczenie , gdyż opłacało się- wreszcie cieszę ładną , gładką skórą, do tej pory od sierpnia nie wyskoczyło mi nic nowego... a jeśli moja sucha rekomendacja was nie przekonuje to spójrzcie na aktualne zdjęcia mojej buzi :)

Miłego wieczoru 

Ola :)






















1 komentarz:

  1. bardzo przydatny post! zapraszam do mnie :) http://oczamiblondynki.pl/

    OdpowiedzUsuń